wtorek, 7 lutego 2012

O blogowaniu, dywagowaniu, wenie twórczej i krytyce obrazoburczej.

Od lat czytam blog Skylar - www.tur-tur.blogspot.com. Czytam też różne inne blogi o Turcji, ale zawsze wracam do Skylar. Burza jaka się ostatnio na nim rozpętała zainspirowała mnie do napisania tego posta.

Burzę wywołał szczery i otwarty wpis Skylar o tym, że zamierza wprowadzić na blogu zmiany. Wiele osób odezwało się w komentarzach i Skylar wystawiona na ocenę musiała się też zmierzyć z krytyką (oto i cena za otwieranie się). Krytyka dotyczy różnych aspektów bloga. To, co mi się najbardziej rzuciło w oczy to to, że po tym jak napisała, że trudno jest pałać entuzjazjem i okazywać swoje zainteresowanie Turcją, kiedy mieszka się w niej kilka lat, zostało opatrzone przez kogoś komentarzem w stylu (od razu uprzedzam, że upraszczam teraz): to może już lepiej nie pisz bloga, albo go lepiej zawieś na jakiś czas i nie pisz na siłę.

Przyznam szczerze, że trochę rozumiem Skylar. Niedługo minie rok od kiedy mieszkam w Turcji. Nietrudno zauważyć, że czasem piszę notki na blogu dość często, a czasem raz na 2 miesiące. Dlaczego? Przede wszystkim chyba właśnie z tego samego powodu co Skylar, a zauważcie, że mieszkam tu dużo, dużo krócej. Skoro i mnie dopada kryzys związany z tym, że ani nie mam potrzeby dzielenia się zachwytem nad turecką kulturą, ani dzielenia się tym, co mnie tu denerwuje, to wyobraźcie sobie, co musi czuć Skylar po tylu latach. 

Nie piszę tej notki, żeby jej tutaj bronić - nie znam jej osobiście, nigdy z nią nie korespondowałam i nawet nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek to przeczyta. Piszę to, bo mam poczucie jakiejś namiastki wspólnoty doświadczeń i odczuć.

Zakładając bloga o Turcji na początku miałam dylemat na ile mogę pozwolić sobie otwierać się na tym blogu, na ile chcę wpuszczać czytelników do mojego prywatnego życia. Na początku nie pisałam nawet gdzie dokładnie mieszkam. Potem powoli definiowałam sobie wszystko na nowo. Ba, nawet pozwoliłam sobie na zwierzenia np. a propos moich urodzin. Generalnie zgadzam się z tym, co napisała Skylar - my autorzy bloga jesteśmy ludźmi i mamy czasem tak jak Wy - gdziekolwiek jesteście - problemy natury osobistej, które wpływają na nasze samopoczucie. Kiedy nie czuję się dobrze, często nie mam też ochoty pisać, szczególnie o Turcji. Najchętniej napisałabym o tym co mnie trapi z poziomu intra. A natura ludzka jest taka właśnie, że kiedy mamy problem, często trudno nam wyjść poza niego, wspiąć się o poziom wyżej i spojrzeć na wszystko globalnie. Przyjmując jednak założenie, że piszę bloga o Turcji, próbuję się go trzymać. Jeśli będę miała ochotę pisać o meandrach swojej osobowości i dywagować nad sensem życia, czy bycia, to po prostu założę kolejnego bloga i tam się będę wyżywać.

Z drugiej jednak strony myślę sobie, że nie warto trzymać się w ścisłych, sztywnych ramach. Założenia zmieniają się, pomysły ewoluują, tak jak my - rozwijamy się i co za tym idzie zmieniamy. W związku z powyższym ja się nie będę na tur-tur bloga obrażać. Skylar zmienia się i to jest naturalne. Ja też się zmieniam i cholera wie dokąd to zaprowadzi nasze blogi - może do samounicestwienia ;)

Stosunkowo dobre rozwiązanie znalazł chyba najsłynniejszy w Polsce blogowicz - kominek. Ma kilka blogów o różnej tematyce, więc jak się coś komuś nie podoba, to może sobie na danego bloga nie wchodzić, a odwiedzać tylko tego, który go interesuje. Może to jest najlepsze rozwiązanie? A może jest inne równie dobre i warto go szukać? 

To co mi sie nie podoba, to publiczne krytykowanie ortografii itp. na blogu tur-tur. Ja rozumiem, że w internecie każdy czuje się wolny, rozumiem też, że Skylar zaprasza otwarcie do dyskusji i wyrażania opinii. Ja jednak uważam, że tego typu komentarz jest co najmniej nie na miejscu, że jest to informacja, która zdecydowanie powinna być wysłana w prywatnej wiadomości do autorki bloga, jeśli ktoś faktycznie chce jej zwrócić uwagę z dobrej woli, a nie po to, żeby dokopać. Dla mnie jest to co najmniej nie kulturalne i nie wiadomo w jakim celu robiące autorce czarny PR.

Czytanie blogów porównuję czasem do oglądania seriali. Przyzwyczajamy się do nich, lubimy do nich wracać, jesteśmy ciekawi co tam się dzieje u głównych bohaterów. Jednak każdy, nawet najlepszy  serial w końcu kiedyś się kończy. 

"Wszystko płynie" jak rzekł notabene Heraklit z Efezu :) Pozwólcie ludziom i blogom płynąć. Może popłyną dalej, może się rozpłyną, może dopłyną do nowego portu, a może nabiorą wiatru w żagle.

PS. Poruszając się w obrębie wodnych skojarzeń - Skylar...olej krytykę i pisz dalej ;)