czwartek, 15 grudnia 2011

"Drzesz się jak stare prześcieradło!"

"Drzesz się jak stare prześcieradło!" - mawiała moja babcia do każdego kto unosił głos. Ciekawe co by powiedziała, gdyby odwiedziła mnie w Turcji. 

Na początku myślałam, że to może ja jestem nadwrażliwa słuchowo, może zbyt wyczulona na melodię języka i takie tam. Ale wiem, że to nie tylko moja opinia - Turcy wyrażają swoje opinie i emocje głośniej niż Polacy (abstrahując od przypadków, kiedy to odpowiednia dawka alkoholu uwalnia w Polakach większą ekspresyjność). 

Włączam telewizor i po kilku minutach stwierdzam, że nie jestem w stanie oglądać 95% kanałów. Nie dość, że te 95% kanałów oferuje przeważnie seriale (myślicie, że "M jak miłość" jest popularne? To tylko kropla w tureckim serialowym morzu.), to w każdym z nich wszyscy krzyczą - a to wyrażając radość, a to rozpacz, a to gniew, a to oburzenie, a to żartując...Allah, Allah! Nigdy nie przepadałam za telewizją, ale tutaj mogę na palcach jednej ręki policzyć programy, które mnie nie irytują i nie podnoszą mi ciśnienia.

Pamiętam jak kiedyś oglądaliśmy z A. amerykański film dokumentalny o samobójcach skaczących z mostu Golden Gate w San Francisco. Twórcy skupili się na rozmowach z rodzinami i bliskimi ludzi, którzy zdecydowali się na ten dramatyczny krok. Jedna z rodzin siedząc na kanapie ściszonym głosem opowiadała o tym, co prawdopodobnie skłoniło ich syna do tej decyzji. Opowiadali o tym po kilku latach, które minęły od zdarzenia, więc wiadomo, że z czasem patrzymy nawet na tak tragiczne sytuacje z innej już perspektywy. Ich pies siedział na kolanach a to matki, a to ojca, kiedy głaszcząc go, spokojnie relacjonowali wydarzenia sprzed lat. Oglądam, po czym spoglądam na A. i widzę jak siedzi wpatrzony w monitor ze źrenicami rozszerzonymi zdecydowanie ponad normę. Pytam więc o co chodzi, na co on, że nie może uwierzyć w to co widzi, bo gdyby to miało miejsce w Turcji, rodzina zmarłego prawdopodobnie pół godziny zawodziłaby i w rozpaczy zanosiłaby się płaczem przed kamerą, na przemian z krzykiem rzecz jasna - wiadomo.No tak, że też na to nie wpadłam! Kiedy w polskim serialu typu "Na dobre i na złe" widzę rodzinę w szpitalu, która właśnie czeka na informację o stanie zdrowia kogoś bliskiego, zazwyczaj muzyka lub cisza tworzą cały klimat. Czasem ewentualnie kobieta płacze. Tutaj nie dość, że kobieta płacze, to jeszcze facet płacze, krzyczy i rwie włosy z głowy! W codziennych wiadomościach oprócz odpowiedniej dawki newsów o tym, co dziś zrobił premier Erdoğan, zawsze następuje prędzej czy później rwanie włosów z głowy i krzyki.

Włączam więc radio. Antena jest do....jest zepsuta, więc odbieram głównie jedną stację - TRT. Myślicie, że liczę na odprężenie kiedy je włączam? :) Nic bardziej mylnego, doskonale wiem, że nie usłyszę aksamitnego niskiego głosu typowego dla większości prezenterów w polskich stacjach radiowych, a zamiast tego piskliwy głos prezenterki zachwycającej się wszystkim dookoła zawsze w ten sam sposób: "Ne kadar güzel!!! Ne kadar güzel!" (Jak pięknie, jak pięknie!). Czekam więc aż skończy i znowu będę mogła delektować się jakimś miłym dla ucha wokalem - a dobrych wokalistów w Turcji jest akurat pod dostatkiem. Przymierzam się do napisania Wam o tym, ale to temat tak obszerny, że jeszcze nie wiem jak go ugryźć, żeby ani Was ani samej siebie nie zamęczyć dawką informacji. Generlanie tutaj muzyka obecna jest zawsze, wszędzie, o każdej porze dnia i nocy - ale to mi akurat zupełnie nie przeszkadza :)

Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio trochę na Turcję narzekam i mam tego pełną świadomość. Ba, co więcej, wiem nawet skąd to się bierze. Dokonałam autodiagnozy - znajduję się na przełomie drugiej i trzeciej fazy szoku kulturowego :) Zainteresowanym (czyli prawdopodobnie tym z Was, którzy wyemigrowali lub wyemigrować zamierzają, ewentualnie trochę sobie pomieszkiwali w innym kraju z zamiarem pozostania na dłużej) polecam tekst, który przypadkiem znalazłam w sieci, kiedy miałam gorszy dzień i szukałam odpowiedzi na pytania, na które nikt nie potrafił mi odpowiedzieć. A zazwyczaj na takie pytania odpowiedź znajduję....w nauce. Tekst znajdziecie tutaj.

Na koniec akcent pozytywny. To co kocham i czego jednocześnie nie znoszę u Turków to ich słynna gościnność, która czasem przybiera formy nie do zaakceptowania dla mnie (ale o tym innym razem). Mama A. kiedy usłyszała, że jadę na Boże Narodzenie do Polski, mimo, że nie wykazuje specjalnego zainteresowania samym Bożym Narodzeniem, to jednak na mój wyjazd zareagowała dość żywo: "Zaraz, zaraz, to ja jej zapakuję ser ze wsi, oliwki, oliwę z oliwek, turşu, to im da! No przecież trzeba im dać koniecznie!". Mina jej trochę zrzedła, kiedy usłyszała, że lecę trzema samolotami i w związku z przesiadkami podróż zajmie mi 12h, a limit bagażu wynosi 15 kg :) Ale była naprawdę urocza planując wysyłkę tureckich wiejskich specjałów dla mojej rodziny.

Pozdrawiam Was ciepło - bo już nie będę przesadzała, że tak zimno u nas :) A jeśli u Was zimno, choć z tego co wiem, to nie tak bardzo, polecam mój absolutny hit miesiąca, przy którym bez względu na to co akurat robię, nie jestem w stanie nie skakać:




3 komentarze:

  1. ''Poskakalam'' przy slicznej muzyce teraz jeszcze tlumaczenie by sie przydalo :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w klubie.
    Ja nie mogę oglądać trureckiej telewizji choć wiem, że to by pomogło mi w nauce tureckiego. Pozostaje mi mi tylko BBC, CNN, eCNBC i BBC entertiment.
    Wszyscy dla mnie krzyczą.
    Ok, rozumiem teściową. Była nauczycielka i dyrektorka, zawsze głośno mówi. Na dodatek żona też. Teraz zastanawiam się czy to rodzinne czy genetyczne u wszystkich Turków?
    Co do radia to znalazłem radio stacje na 94,5 Mhz gdzie graja normalna muzykę.

    No cóż, co kraj to geny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli nie tylko mnie to przeszkadza! :) Idę sprawdzić radio - dzięki za info. PS. Jesteś Polakiem i masz żonę Turczynkę? W końcu jakiś wyjątek od reguły :)

    OdpowiedzUsuń